Architekt- od projektu do budowy, czyli jak powstaje projekt

Ostatnia aktualizacja 29 czerwca 2021
Architekt- od projektu do budowy, czyli jak powstaje projekt

Nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że architekt jest jak psycholog. Jego praca wpływa na to, jak nam się żyje. To on projektuje przestrzeń, w której przyjdzie nam spędzać praktycznie każdy dzień. Dlatego zapraszamy na spotkanie z projektantami z Archiconcept, którzy odpowiedzą na najważniejsze pytania dotyczące projektowania wymarzonego domu. 

Od kiedy działacie i jak wyglądały początki?

Mikołaj: Działamy już w sumie 10 lat. Zaczęło się w listopadzie 2007 roku od pracy na zlecenie, a w międzyczasie ze zlecenia powstała własna firma, która zaczęła pozyskiwać zlecenia. Z biegiem czasu docierały do naszego zespołu kolejne osoby.

Dlaczego wybraliście właśnie architekturę?

Sonia: Zdecydowałam się bardzo wcześnie, bo już w drugiej klasie gimnazjum. Podobało mi się projektowanie i rysowanie.

Michał: Od zawsze interesowałem się sztukami plastycznymi i matematyką. Dla mnie architektura to połączenie tych dwóch dziedzin. Kompilacja racjonalnego myślenia i sztuki właśnie. Później na studiach spodobało mi się to, że tak naprawdę poprzez architekturę możemy kształtować nasze otoczenie. Nasza paca sprawia, że to otoczenie, budynki, przestrzeń, która nas bezpośrednio otacza możemy podwyższać jej walory, ludziom będzie się lepiej mieszkać, egzystować. Dla mnie to jest właśnie bardzo ciekawe. Taka kreatywna praca.

Wasze pierwsze projekty, które wykonaliście?

Michał: Początkowe projekty to były zagospodarowania, przekroje przez teren, a ostatnio mieliśmy okazję pracować samodzielnie przy projekcie małej lodziarni. To była przebudowa lokalu na lodziarnię, dzięki temu projektowi mogliśmy się wykazać kreatywnością. Mała kubatura, ale mogliśmy zaprojektować wszystko od zewnątrz poprzez wnętrze.

W biurze zajmujemy się różnymi projektami: od domków jednorodzinnych, większe gabaryty takie jak hale produkcyjne, remonty konserwatorskie.

Jako architekt, jaki projekt do tej pory uważacie za najbardziej wymagający, spektakularny?

Sonia: Myślę, że moglibyśmy się pochwalić remontem kamienicy w centrum Bielska-Białej, przy Placu Ratuszowym. Był tam spory obszar naszego działania. Celem tego przedsięwzięcia wiązał się z projektem windy w istniejącym budynku, co miało pomóc wielu osobom w uzyskaniu dostępu do urzędu. Z tym wiązało się także zaprojektowanie wnętrza. Tutaj trafiliśmy na trudności. Stan, który zastaliśmy w trakcie remontu (np. spruchnienia desek) sprawił, że przebudowa okazała się trudniejsza niż pierwotnie się wydawało.

Na jakim obszarze działacie? Koncentrujecie się na rynku lokalnym czy wyruszacie dalej?

Mikołaj: W zasadzie to wszędzie. Początkowo działaliśmy w całej Polsce, od Kołobrzegu, przez Lublin, Warszawę, kończąc na Zakopanem. Są to tematy ciekawe, jednak dosyć frustrujące z uwagi na dojazd i różne inne komplikacje.

Porozmawiajmy chwilę o rodzajach klientów. Wiem, że bywają różni, jak wszędzie pewnie. Ale w internecie można trafić na takie określenie jak np. klient muratora. Jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii? Powiedzcie, czego my, jako potencjalni inwestorzy nie powinniśmy robić?

Mikołaj: Podstawowym problemem społecznym w Polsce jest to, że my Polacy znamy się na wszystkim. Znamy się na samochodach, gotowaniu, projektowaniu, budowaniu, sprzątaniu. Rzeczywiście są tacy, którzy naczytali się Muratora i my im mamy tylko coś narysować, w sumie to nawet tylko pieczątkę użyczyć, a my jako architekci nie jesteśmy zupełnie potrzebni. Inni nie wiedzą zupełnie czego chcą, ale są też tacy, którzy mają świadomość tej architektury i ja to bardzo cenię. Wiadomo, że każdy ma swój styl, ale jednocześnie lubimy rzeczy nowe, lubimy podążać za trendami. Nikt nie chce jeździć starym samochodem, mieć niemodne rzeczy. Tutaj też jest pułapka, bo trendy bywają niebezpieczne, bo coś, co jest modne chwilowo, a za parę lat nie będą już tak dobre. Czasem warto stosować klasykę, która obroni się w każdej sytuacji. Bywa pewien klucz.

Czy w architekturze jest też tak, że trendy powracają?

Mikołaj: Oczywiście, np. tzw. kostka. Widać, jak powraca prostota w konstrukcji budynku. Sześciany wracają.

To jaki trend jest uniwersalny i zawsze się sprawdza? Jako architekt, macie na to jakąś receptę? Jakich błędów nie należy popełniać.

Mikołaj: Najważniejsza jest funkcjonalność. Nie można sugerować się budynkami, które sprzedaje się jak bułki w sklepie. Niech nie kusi nas tylko niska cena projektu z internetu. Polak spędza resztę życia w tym domu. Nie żyjemy, jak w Ameryce, gdzie domy zmienia się co kilka lat. Trudno wybudować sobie dom, w którym człowiek będzie się męczył i dojdzie w końcu do wniosku, że nie spełnia on tej funkcji, jaką zakładaliśmy. Dlatego warto zdać się na nas, posłuchać tego, co radzimy. Architekt powinien projektować. Ważna jest wizja osobista inwestora. Dwa garaże, zagospodarowane poddasze, a może ktoś marzy o stole bilardowym, bo jest namiętnym graczem i potrzebuje takiej przestrzeni w domu to my to dla niego zaprojektujemy. Naszym zadaniem jest to scalić.

Sonia: Nasza praca nie polega na utrudnianiu komuś życia i robić inaczej niż on chce.

Mikołaj: On tam będzie mieszkał, ale my musimy inwestorowi pomóc. Wchodzimy w aspekty społeczne. Wiele jest takich przypadków, gdzie zła architektura ludzie wpadają we frustrację. Zła jakość mieszkania wpływa na złą jakość życia.

Rozmowa z inwestorem to jest pewna walka. My próbujemy pewne rzeczy wyperswadować, a na inne namówić, a on walczy z nami, ze tego nie chce i pytanie, kto, co zaakceptuje.

Jak wygląda kwestia domków z katalogu, internetu itp.?

Mikołaj: Niestety każdy praktycznie dom tego typu wymaga poprawek.

Wizualizacje w katalogach są piękne. Czy są one dalekie od prawdy?

Mikołaj: Niestety mało w nich prawdy.

Sonia: Na wizualizacjach nie ma np. rynien czy rur. Te zdjęcia są przeskalowane.

Mikołaj: Problemem jest też to, że jak ogląda się te katalogowe wnętrza to zastanówmy się, u kogo w domu jest tylko stół, kwiatek, telewizor i krzesło. Ten dom żyje. Są książki, zabawki. Są metody na to, żeby to sprzedać. Ludzie niestety nie mają świadomości, że tak jest. Celowo robi się niektóre rzeczy, żeby salon np. wyglądał na większy. To jest taki produkt, który trzeba dopracować, żeby go dobrze sprzedać. On musi być ładnie opakowany, żeby ludzie chcieli zwrócili na to uwagę.

Czy przyszli inwestorzy mają tego świadomość?

Archiconcept: Nie.

Kupujemy oczami. Znam historię osób, które kupiły projekt z internetu, Ich radość jednak nie trwała długo, bo okazało się, że dopasowanie go do warunków zabudowy i praca, którą musiał wykonać architekt również wygenerowała koszty. Podsumowując wydatki okazało się, że projekt do najtańszych nie należał. Stąd moje pytanie, czy różnica w cenie między gotowym projektem ze zmianami, a projektem dostosowanym do indywidualnych potrzeb jest duża, nie do przejścia? Może ludzie obawiają się pójścia do biura architektonicznego, bo myślą, że to nie na ich kieszeń?

Mikołaj: Różnica w cenie nie jest wcale taka duża. Zawsze się z tego śmieję, że szukamy oszczędności na indywidualnej dokumentacji projektowej, bo chce taniej, wyrysowanym na miarę naszych potrzeb, ale na etapie wykończeń lekką ręką wydajemy na elementy wykończeniowe duże sumy. Drobne oszczędności w tym miejscu pozwoliłyby na indywidualny projekt.

Powiedzcie w takim razie jako architekt, w jakim zakresie można na Was liczyć, bo sam rysunek domu to nie wszystko?

Mikołaj: Niektóre biura robią tylko projekt architektoniczno-budowlany i zostawiają inwestora, który doprowadza sobie wszystkie procedury do końca. Czasem inwestor sam chce załatwić wiele spraw. My możemy wesprzeć w kwestii załatwienia także wszystkich spraw urzędowych.

Czy są rzeczy, które klient/inwestor powinien wiedzieć, z którymi powinien do Was przyjść na pierwsze spotkanie?

Mikołaj: Ostatnio rozmawialiśmy nawet o tym. Od przyszłego tygodnia będziemy tworzyć ankiety z inwestorem, w której na samym początku określimy założenia do projektu, by uniknąć komplikacji i zmian, które powodują frustracje ze wszystkich stron, bo np. zmiany powodują wydłużenie czasu projektu. Zdarza się, że pozornie drobna zmiana może generować 5 dni pracy.

Ankieta będzie zawierała informacje o powierzchni, zabudowy, materiałów, z których ma być budynek wykonany, koloru, rodzaju dachu, funkcji. Wiadomo, że inwestor powinien nam przygotować prosty program funkcjonalny dla budynku, który chce wybudować.

Wiadomo, że bardzo wiele kwestii w fazie projektowej się zmienia, bo w miarę rozmów zarówno do inwestora, jak i do nas dociera, co należałoby zmienić, poprawić.

Wiem, jednak, że nie jesteście zawsze tak kategoryczni 🙂 Czasem rzucacie sobie kłody pod nogi już na końcowych etapach, by projekt był „dopieszczony”.

My podchodzimy trochę inaczej niż wszyscy, bo nie chcemy wypuszczać projektu, którego nie jesteśmy do końca pewni. Nie chcemy, żeby inwestor stwierdził za jakiś czas doszedł do wniosku, że można było to przewidzieć. Zależy nam na tym, żeby do końca przewidzieć jak najwięcej, by uniknąć pewnych rzeczy, które za parę lat mogą być potrzebne w przyszłym funkcjonowaniu.

Jakie dokumenty urzędowe są pomocne i warto je mieć już na początku?

Mikołaj: Żeby wybudować dom w Polsce konieczna jest albo decyzja o warunkach zabudowy, albo wypis z planu zagospodarowania terenu. I to są dwa dokumenty niezbędne do tego, żeby zacząć myśleć o budowie domu. Mając takie dokumenty jesteśmy mu w stanie określić gabaryty budynku. Jesteśmy w stanie wtedy powiedzieć, co da się zrobić, a co nie.

Ludzie obawiają się biur architektonicznych, bo nie wiedzą czego oczekiwać. Może

Mikołaj: Łatwiej jest siedzieć wieczorem przy komputerze i przeglądać domu, które do nich „mówią” poprzez formę, zdjęcie. Oglądając te domy w internecie dochodzą do wniosku, że to jest takie proste. Klik, płacę, przyjeżdża dokumentacja i jest wszystko załatwione.

Jakiś czas temu był taki artykuł w czasopiśmie „Zawód architekt”, gdzie przywołany został przykład z Dzierżoniowa. Do pewnego Biura architektonicznego puka kobieta z pretensjami, dlaczego nikt jej nie powiedział, że kupując domek typowy, nie da się po prostu pójść do urzędu i , a tam uzyskała informację, że to tak nie działa. Wizyta u architekta jest konieczna, bo katalog nie uwzględnia takich rzeczy jak:

  • zagospodarowanie,
  • konstrukcję,
  • strefy wiatrowe i śniegowe.

Architekt musi takie rzeczy zaadaptować i wtedy można taki dokument złożyć do urzędu.

Dziękujemy za rozmowę i wiele praktycznych informacji. 

Rozmawialiśmy z: Sonia Staszkiewicz, Natalia Centkiewicz, Michał Wania, Ilona Sadlik, Mikołaj Kowalczys>

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie bedzie opublikowany. *wymagane pola są zaznaczone

Podobne artykuły